poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Od Beck'a CD Madeleine

Spacerowałem po szkole z tym okropnym uczuciem głodu nikotynowego. Skończyły mi się fajki, tak samo jak pieniądze za które mogłem je kupić. Więc tak oto kolejną godzinę chodzę bez celu po zamku szukając ratunku, w postaci jakiegoś dzieciaka, który chce przy szpanować i pali papierosy. Takiemu nie ma problemu zabrać kilka szlugów.
Jak na zawołanie w koncie samotnego korytarza stało dziecko. Drugoroczniak. W jednej dłoni trzymał pudełko papierosów, a w drugiej już na wpół wypalonego. Wyglądało to żałośnie ale powstrzymałem się od śmiechu. Podszedłem tylko do chłopca i powiedziałem:
- Ej. Daj mi kilka.
Zmierzył mnie wzrokiem. Patrzyłem na niego z góry, byłem pewny, że bez większych problemów zaraz dostanę to czego oczekuje. Jednak ten dmuchnął mi dymem w twarz i powiedział cwaniacko:
- A co ja caritas?
Uśmiechnąłem się pod nosem i złapałem go za kołnierz podnosząc do swojego poziomu, tak, że zaczął się dusić. Nikogo oprócz nas nie było na korytarzy więc nie krępowałem się trochę go podręczyć.
Chłopczyk dusząc się zaczął mówić:
- Dobra dobra!
Puściłem jego kołnierz, sprawiając, że chłopak upadł na ziemię. Taki cwaniaczek, a już ma łzy w oczach. Sięgnął do swojego pudełka i wyjął dwa papierosy, które mi podał. Zniesmaczony popatrzyłem i szybkim ruchem wziąłem całe pudełko zostawiając mu w ręce tylko te dwa co chciał mi dać.
- Te możesz sobie wziąć - powiedziałem i chciałem odejść.
Chłopczyk niespodziewanie pobiegł w drugą stronę. Myślałem, że nie chciał mieć ze mną nic do czynienia, ale powód był inny. Sprowadził swojego brata z 7 roku, który przyszedł z kolegami.
Widząc jak zaczynają biec w moim kierunku, obliczyłem, że moje szanse są prawie równe 0. Byli tak mocno zbudowani, że przypominali byli.
Zacząłem uciekać. Byłem od nich szybszy. Jednak wpadłem w ślepą uliczkę, popatrzyłem się za siebie jeszcze mnie nie dogonili, ale lada chwila tu będą. Zacząłem szarpać każdą z klamek, jednak wszystkie były zamknięte. Ostatnie w ostatnim momencie się otworzyła, a ja wparowałem do pomieszczenia potrącając przy tym osobę, która mi otworzyła i zamykając za sobą drzwi.
Zacząłem dyszeć:
- Blisko było - powiedziałem rozbawiony.
I dopiero teraz rozejrzałem się po pomieszczeniu, na pierwszy rzut oka rzucili mi się Conor, potem Michael, a na końcu Lucas.
- No elo - powiedziałem w ich stronę. Potem spojrzałem czym aktualnie się zajmują. - Fajnie grajdełka. Nie chce przeszkadzać, ale chwilę tu poczekam? Okey? No i git.
Potem spojrzałem w stronę drzwi gdzie stała poturbowana przez mnie postać. Była to dziewczyna. Podszedłem pewnym krokiem, złapałem jej kruchą dłoń i ucałowałem jak to całowało się damy w średniowieczu. Mówiąc:
- Wybacz mi panienko najście, ale otwierając te drzwi uratowałaś mi dupę. Jestem ci dozgonnie wdzięczny.
Potem oparłem się o ścianę i wyjąłem pudełko papierosów zapalając jednego. Pozostałe osoby w pokoju nie spuszczały ze mnie oka. Gdy w końcu się zaciągnąłem i głód zaczął przemijać powiedziałem patrząc na nich:
- Na co się gapicie? No grajcie dalej.

Madeleine?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon

Szablon ten jest autorstwa Jill ze strony Zaczarowane Szablony. Przepraszam, że nie wpisałem się na listę pobierających jednak nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Jeżeli przeszkadza ci to, że użyłem twojego szablonu to szczerze przepraszam i mogę go zmienić.
Link do bloga Zaczarowane Szablony

Popularne posty