środa, 23 listopada 2016

ZAWIESZENIE

Bardzo mi przykro, że muszę to zrobić, ale zawieszam bloga. Starałem się go uaktywnić, ale nadal ilość opowiadać jest znikoma. Do tego sam nie posiadam czasu. Mnóstwo nauki robi swoje. Nie będę się jakoś wielce rozpisywał. Jednak obiecuję jedno. Jeszcze kiedyś powróci on do życia. Może za miesiąc, dwa, pół roku, a może za rok. Ale wróci. A teraz chwilowo się z Wami żegnam...
~Tiago

sobota, 12 listopada 2016

"Tylko martwe rybki płyną z prądem"

Imię i Nazwisko: Isaac Greg Pumpkin
Pseudonim: W sumie każdy nazywa go inaczej. Jest mu to obojętne, no chyba, że ktoś zwraca się do niego po nazwisku.
Płeć: Mężczyzna, chociaż nie zawsze wygląda.
Wiek: Okrągłych 16 lat!
Rok: 6
Data Urodzenia: 28 maj
Pochodzenie: Oregon
Status Krwi: Półkrwi
Dom: Ravenclaw
Różdżka: Włos z głowy wili, 8 cali, Wiąz, odpowiednio giętka.
Miotła: Brak
Patronus: Żyjąc od dziecka bardzo blisko przyrody, dość szybko opanował zaklęcie Patronusa. W jego przypadku przybrała ono postać niedźwiedzia. ~klik~
Głos: Cavetown
Aparycja: Isaac, jako syn wili posiada wręcz zniewalającą urodę. Jest szczupłym chłopaczkiem, o drobnej posturze, sięgającej ledwie 165cm przy dobrych butach. Ma bardzo delikatną i jasną jak u Skandynawa skórę bez żadnych blizn czy tatuaży. Jego drobny jak u laleczki nosek i uszy są przekłute, choć nie nosi kolczyków codziennie. Jego włosy i oczy potrafią mieć co chwila inny kolor, nie jest to jednak spowodowane metamorfomoagią, a ogromnym zapasem soczewek i farb do włosów. Jego naturalny kolor czupryny to blond, po matce, po ojcu odziedziczył jasno-brązowe oczy. Niech nikt nie zdziwi się również tym, że chłopak się maluję! Jego brwi są zdecydowanie najmniej naturalną rzeczą na całej jego twarzy. Jeśli zaś o jego garderobę chodzi, jest wielkim fanatykiem ciepłych swetrów i skarpetek. Kocha śmiałe łączenie ubrać oraz biżuterię, której sobie nie szczędzi. Najczęściej nosi obrożę albo aksamitki. Jego piżamka ogranicza się zwykle do zwykłej koszuli i bokserek, ale gdy nastają zimniejsze noce z chęcią przyodziewa swoje kigurumi niedźwiedzia.
Charakter: Słodki, słodki Pumpkin. Jest to człowiek z całą pewnością otwarty i tolerancyjny dla wszystkiego. W końcu wszystko ma swoje powody. Nigdy nikogo od razu nie skreśla ani nie izoluje. Lubi poznawać nowe osoby więc często obraca się w czyimś towarzystwie. Jest osobą bardzo ciekawską i niecierpliwą, co często przypłaca różnymi wypadkami, od potknięcia się na schodach do przypadkowego zobaczenia kogoś bez ubrać. Jest również osobą bardzo wrażliwą, która większość problemów zostawia dla siebie i ukulele. Nienawidzi kłamców i sekretów. Gdyby ktoś pytał, jest strachajłem jakich mało. Może pełen wigoru namawiać cię na maraton horrorów, po czym przez tydzień przestraszony będzie właził ci do łózka. Los na pewno nie pożałował mu wyobraźni i daru ekscytowania się jak dziecko. Tak, jest bardzo dziecinny, ale gdy sytuacja tego wymaga, można z nim pogadać na bardzo poważne tematy czy zaczerpnąć w nim wsparcia i dobrej rady. Ma dużo dystansu do siebie i nie przejmuje się wrogimi czy przyjaznymi uwagami skierowanymi do jego osoby. Zawsze chce być sobą, a nikt nie wie lepiej kim jest niż on sam.
Zainteresowania: Wielką miłością Grega już od przeszło 10 lat jest jego kochane ukulele, które nazwał "Uke". W wolnym czasie lubi czytać prze najróżniejsze książki oraz ćwiczyć charakteryzację, taki jego konik. Całkiem dobrze gotuje, szczególnie kuchnię włoską i wszelakie desery. Jak można się było zresztą spodziewać, jest wielkim Otaczkiem, konkretniej obracającym się w cosplay'u. Co za tym idzie, całkiem nieźle idzie mu też szycie.
Historia: Isaac jest synem botanika Johna, zamieszkującego małą mieścinę w Oregonie i francuskiej Wili Olivii, która zaintrygowała mężczyznę babrzącym się w roślinkach, zgodziła się zostać jego żoną. Niestety szybko po narodzinach młodego chłopca piękna kobieta zmarła pozostawiając go wyłącznie pod opieką ojca. Wdowiec, a zarazem czarodziej półkrwi wiedział, że prędzej czy później moce dziecka się ujawnią. Przestraszony jednak wizją kompletnej samotności postanowił nauczać go w domu. Życie młodego chłopaka przebiegało raczej spokojnie, nie chodząc do normalnej szkoły miał dużo czasu na rozwijanie swoich zainteresować. Od swojego jedynego rodzica pozyskał wiele życiowych lekcji, obszerną wiedzę o roślinach świata mugolskiego, jak i magicznego oraz całkowitą akceptację. Gdy zbliżały się 16 urodziny syna po długiej rozmowie zdecydowali, że nastolatek rozpocznie naukę w Hogwarcie.
Rodzina:
John Pumpkin- Ojciec
Olivia Molière - Matka
Zauroczenie: Na chwilę obecną brak.
Partner: Brak.
Orientacja: Homoseksualna
Towarzysz: Seme
Inne: Biegle mówi w języku angielskim i francuskim. | Nie kryje się ze swoją orientacją. | Najbardziej na świecie kocha jeść mandarynki, a najmniej cebulę, ugh. | Boi się Buki z Muminków i burzy. | Jego ulubiony kolor to biały. | Swoich krewnych ze strony matki spotkał tylko raz w życiu, ale był tak mały, że nawet tego nie pamięta. | Jako, że w 1/2 jest wilą, potrafi bardzo dobrze tańczyć, ale nie bardzo lubi. | Nienawidzi smaku i zapachu cynamonu, robi mu się od niego niedobrze. | Nigdy nie pił, nie palił ani nie sięgał po żadne używki, nie ma jednak nic do ludzi, którzy to robią, to w końcu ich życie. | Jest animagiem, zamienia się w rudego lisa. | Przedmiot, z którym najlepiej sobie radzi to Zielarstwo i ONMS.
Autor: maj3czka123 [H]

Koniec Selekcji

Jak już pewnie wiecie selekcja zakończyła się. Ten fakt równa się z tym, że niektórzy członkowie bloga zostają wyrzuceni. Nie przeciągając. Są to:
Beck Gilles, Aris Úlfurdóttir, Aiden Solberg, Karina Stevans oraz żegnamy się z Katfrin Salvadore (właściciela postanowiła usunąć postać).
Ich formularze przez najbliższy miesiąc będę miał zapisane jakby postanowili wrócić.
~Tiago

piątek, 11 listopada 2016

Od Erin CD Xavier'a

Ulżyło mi, gdy nikt się nie domyślił, że to ja. W końcu jak taka cicha i bezbronna myszka mogłaby przeprowadzić zamach na jakiegokolwiek ucznia? To nie do pomyślenia! Ale jednak cieszyłam się, że swobodnie mogłam się wbić w tłum bez żadnych oskarżeń. Chociaż dziwiłam się, że chłopak, który obok mnie siedział nic nie zauważył. A może nic nie widział? No nie wiem... A może chciał to zostawił tylko dla siebie, żeby mieć potem na mnie haczyk? I na tą myśl zaczynałam się stresować, że to jednak nie jest najlepszy pomysł. Niestety, ale jednak na szczęście już tego nie zmienię.
Wyszłam z sali jak wszyscy inni i skierowałam się w miejsce, gdzie bym mogła zostać sama. Ale najpierw zaszłam do Hagrida, któremu pomogłam z pegazem. Dwie godziny temu znalazł w lesie opuszczonego latającego konia, który złamał skrzydło. Gdy do niego przyszłam, posiedziałam i odruchowo opowiedziałam o tym, co zrobiłam tej jędzy.
- Wiesz, że to było ryzykowne? - powiedział, na co odwróciłam głowę. - Ale jej się należało - zaśmiał się. - Często tutaj przychodziła i coś mi podkradała wredna małpa - dodał, na co i ja się delikatnie uśmiechnęłam. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Zerwałam się na równe nogi i podeszłam do okna.Ukradkiem zajrzałam na zewnątrz i zauważyłam, że to był ten chłopak... Xavier. Uspokoiłam się wiedząc, że nie musiała się chować. Ale czego on mógł chcieć?

<Xavier?>

Od Xavier'a Do Erin

Dziewczyna zapiszczała. Na jej twarzy pojawił się grymas obrzydzenia. Powoli zaczęła ścierać z siebie zieloną maź. Wszyscy się śmiali. Nagle wszystko ucichło. Na salę obiadową wkroczyła pani Snowstorm.
- Co tu się dzieje?! - wrzasnęła.
Wszyscy siedzieli cicho. Ja też. Choć dobrze wiedziałem kto to zrobił. Nie chciałem wydać Erin, bo miała już dość kłopotów na głowie. Gdyby się mnie zapytała dlaczego, w życiu bym się jej nie przyznał. Odpowiedział bym  najwyżej, że nie chciałem by nasz dom miał kłopoty. Pani Esther jeszcze chwilę wodziła po nas wzrokiem.
- Jeszcze się dowiem czyja to sprawka! - pogroziła.
Wyszła z sali. Większość osób wychodziła z sali więc ja też postanowiłem to zrobić.

<Erin?>

poniedziałek, 7 listopada 2016

Od Erin CD Xavier'a

Usiadłam przy chłopaku nabierając sobie do talerza ziemniaków i kawałek kurczaka. Byłam okropnie głodna, w końcu nic nie jadłam przez cztery dni.
- I jak się czujesz? - zapytał kierując na mnie wzrok. Czyżby serio się martwił, czy nie miał co robić? Zapewne to drugie, ale kultura wymaga odpowiedzi. Tym bardziej, że odwiedził mnie jak leżałam w łóżku szpitalnym, także może się teraz odwdzięczę?
- Dobrze - skłamałam.
Czułam skręt żołądka z głodu i ból głowy w miejscu, w którym się uderzyłam. Do tego czułam, jakbym zaraz miała zwymiotować, ale to nie było możliwe, bo nie miałam czym. Gdy wsadziłam widelec w ziemniaki usłyszałam ten śmiech. To ta s*ka. Podniosłam wzrok na dziewczynę, która śmiała się na całe gardło, siedząc w Slytherinie. Jej przyjaciółeczki siedziały obok i także się śmiały, co jakiś czas kierując na mnie wzrok. Zacisnęłam rękę w pięść, po czym drugą wsadziłam pod stół. Niepostrzeżenie wyjęłam różdżkę i wypowiedziałam pod nosem zaklęcie. Schowałam ją i wróciłam do swojego obiadu, gdy nagle wszyscy usłyszeli jakby wybuch, a zielona, kleista substancja znajdowała się na głowie tej małpy. Wszyscy wybuchli śmiechem. Użyłam zaklęcia, które sprawia, że gdy pijesz coś, z kubka nagle wybucha to zielone coś, co ląduje na twojej głowie. To nie jest groźne czy niebezpieczne. Głównie istnieje ono dla dobrych żartów, który teraz mi się udał jako zemsta. Wszyscy się śmiali, a ja się uśmiechałam z zadowolenia, że udało mi się.

<Xavier?>

niedziela, 6 listopada 2016

Od Pasco Do Kogoś

Otworzyłem z niechęcią oczy. Kolejny nudny dzień właśnie się zaczynał. Nie miałem ochoty na lekcje. Zszedłem do jadali i pospiesznie zjadłem śniadanie. Gdy zadzwonił dzwonek na lekcje, udałem, że spóźniony idę do klasy, ale gdy nikt nie patrzył wymknąłem się ze szkoły. Udałem się do lasu. Gdy w zasięgu mojego wzroku pojawiła się chatka Rubeusa Hagrisa pojawił się problem. Jej właściciel właśnie sprzątał przed budynkiem. Cicho przemknąłem obok, modląc się by Hagrid mnie nie zauważył. Udało mi się to bez problemu. Poszedłem nad jezioro. Przez chwilę przyglądałem się tafli. Gdy otrząsnąłem się z zadumy postanowiłem popływać. Zdjąłem bluzkę i spodnie. Gdy miałem na sobie już tylko bokserki wskoczyłem do do jeziora. Lodowata woda otrzeźwiła mnie do końca. Zacząłem pływać, aby się ocieplić. Po pół godzinie pływanie znudziło mi się. Wyszedłem z wody. Puściłem trochę kaczek. Kiedy wyschłem skończyłem to robić. Ubrałem się i udałem do szkoły. Kiedy wkroczyłem na jej teren przez przypadek wpadłem na jakiegoś ucznia. Usłyszałem jak coś do mnie mówi.

<Ktoś?>

Od Xavier'a CD Erin

Udałem się na lekcje. Były nudne, jak zwykle. Dłużyły się niemiłosiernie. Gdy wreszcie skończyła się ostatnia lekcja, historia magii, wszyscy wybiegli z klasy i udali się do swoich pokojów. Szybko przebrałem się i pobiegłem na obiad. Stoły uginały się od pyszności. Zostało tylko kilka wolnych miejsc. Pospiesznie zająłem jedno z nich. Nałożyłem sobie pieczone ziemniaki i boczek. Pychota. Już miałem zabrać się za jedzenie gdy usłyszałem pytanie:
- Mogę tu usiąść?
Odwróciłem się. Zobaczyłem Erin. Uśmiechnąłem się serdecznie i powiedziałem.
- Tak, siadaj.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. Nałożyła sobie obiad i zaczęła jeść. Ja z resztą zrobiłem to samo. Zjadłem wszystko w mgnieniu oka.
- I jak się czujesz? - zapytałem kierując wzrok na Erin.

<Erin?>

Od Debbry CD Gabriel'a

Obudziłam się wcześnie. Dokładniej obudził mnie Fire, wbijając pazury w moją stopę.
- Auć! - syknęłam. - Już wstaję.
Przebrałam się szybko w mundurek i wyszłam na boisko od Quidditch'a. Usiadłam na murawie i puściłam Fire'a. Przez jakieś czas przyglądałam się lotowi mojej sowy. Przerwała to wrzawa. Spojrzałam się w stronę, z której dochodziła. Zauważyłam zbliżających się w moją stronę graczy Quidditch'a. Szybko poszłam na samą górę trybun i przycupnęłam w rogu mając nadzieję, że nikt mnie nie zauważy, a przynajmniej nie będzie zwracał na mnie uwagi. Zagwizdałam. Fire błyskawicznie znalazł się na moim ramieniu. Grali dosyć dobrze. Trening szybko się skończył. Nie mając nic do roboty postanowiłam opuścić boisko. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Hej! Uważaj jak chodzisz - powiedziałam z delikatnym oburzeniem.
- Wybacz - odparł i pomógł mi wstać.
- Jestem Debbra - podałam mu rękę.

<Gabriel?>

poniedziałek, 31 października 2016

Od Erin CD Christiana

Nienawidziłam, gdy ktoś tak do mnie mówił. To było ohydne i miałam ochotę użyć jakiegoś zaklęcia, aby chociaż przez długą chwilę pocierpiał w męczarniach. Ale to było zakazane. Jedynie się zarumieniłam i zaprzeczałam, chociaż w głębi siebie zaczynałam drżeć. Ostatnie zdanie wypowiedział w taki sposób, jakby miał mnie przelecieć za jakiś czas, może nawet i nie długo. A ja wiedziałam, że się nigdy na to nie zgodzę. Zmarszczyłam brwi gdy chciał odejść. Podbiegłam do niego i zagrodziłam mu drogę.
- Nawet nie odszedłem, a ty już nie wytrzymujesz beze mnie? - ciągle to samo...
- Przestań - warknęłam zdenerwowana. - Nie mam zamiaru mieć z tobą nic wspólnego... - przerwał mi.
- Ale chcesz - nachylił się delikatnie, a ja odsunęłam się o krok do tyłu. Postanowiłam nie kontynuować tego tematu, bo wiedziałam, że to nic mi nie da.
- Słuchaj, mam do ciebie sprawę - zaczęłam i nie pozwoliłam mu już dojść do słowa. Bardzo dobrze wiedziałam, że z chęcią mi przerwie i powie coś w swoim stylu, co mnie albo obrzydzi, albo zawstydzi. - Możesz zostawić moje sprawy i tamtych chłopaków w spokoju? - zapytałam prosto z mostu.
Podniósł brew do góry zdziwiony.
- Dlaczego? - dlaczego o to zapytał?
- Bo tak - ja sama nienawidziłam, gdy ktoś tak do mnie mówił, ale co miałam mu powiedzieć? Nie chciałam mu mówić prawdy, bo bałam się, że on im coś zrobi, a ja będę miała tylko gorzej.
- Nie ma "bo tak". Albo konkretny powód, albo nic z tego - zmarszczyłam brwi zniesmaczona. Miałam go już naprawdę dosyć. W ogóle po co zaczął ze mną gadać? Dlaczego nie mógł sobie wybrać kogoś innego do zabawy? Czy go to wszystko tak bardzo śmieszy, że on ma dobrą zabawę, a ja przesrane?
- Bo gdy ty zajmujesz się nimi, to ja mam gorzej - wytłumaczyłam w połowie. Zaśmiał się cicho i mi odmówił. Potem już odszedł, a ja nie wiedziałam co mogłabym teraz zrobić. Poszłam w przeciwnym kierunku. Nie zgodził się, tak więc za jakiś czas będą o mnie mówić dz*wka. Wtedy na pewno nie skończę tej szkoły, wrócę do normalnego świata i albo  wszystko rzucą, ale samą siebie rzucę w objęcia śmierci. W sumie ta druga opcja przepięknie brzmi...

<Christian?>

niedziela, 30 października 2016

Od Christiana CD Erin



Ćwiczyłem jeszcze dobre dwadzieścia minut nim wróciłem do dormitorium by się umyć oraz przebrać. Wszedłem pod prysznic i myłem się dłuższą chwilę, rozluźniałem mięśnie, oparłem się o kafelki, a gorąca woda spływała po moim ciele. Umyłem się i wyszedłem z kabiny, wytarłem oraz ubrałem się szubko. Przetarłem włosy ręcznikiem i spojrzałem w swoje odbicie w lustrze z lekkim uśmiechem. Umyłem zęby dziś chyba po raz trzeci, miałem na tym punkcie obsesje, zawsze musiały być białe i czyste. Gdy wyszedłem z łazienki od razu wyszedłem z dormitoria, przechadzałem się przez korytarze, wpadały na mnie dzieciaki z pierwszego roku co niezmiernie mnie wkurwiało!
- Brak szacunku! – mówiłem do nich, a te uciekały w popłochu, westchnąłem nawet nie przepraszają, tylko się czerwienią i od razu spierdalają. Niektóre nawet ci wyskoczą z tekstem, że ty nie uważasz, nienawidzę dzieci! Spiorunowałem jednego pierwszoroczniaka wzrokiem, a ten podszedł do mnie.
- Coś nie gra? – zapytał, jest czystej krwi. Tylko kurwa ja też.
- Ty – odpowiedziałem, a on uniósł jedną brew. Jak dzieci mogą mnie wkurwiać.
- Ja? – zapytał oburzony.
- Nie kurwa święty Mikołaj, no tak nadal w niego wierzysz, uświadomię Cię, nie ma go. Jest za to diabeł, a jeśli będziesz do mnie się tak odzywał to zobaczyć co ten diabeł potrafi – powiedziałem i uśmiechnąłem się do niego miło, zniszczyłem mu fryzurę i poklepałem go po policzku odchodząc.
- Christian! – usłyszałem, odwróciłem się, w moim kierunku biegła Erin.
- No no… spodziewałem się, że tęskniłaś, ale by biec w moje ramiona? – zapytałem z uśmiechem, a ona wywróciła oczami i zatrzymała się obok mnie.
- Nie chce Cię przytulać – powiedziała i zarumieniła się.
- Właśnie to jest w tobie najlepsze. Nie chcesz mnie, inne rzucają się w moje ramiona – uśmiechnąłem się lekko.
- Chce czegoś innego – powiedziała.
- Hoho… zadziwiasz mnie – rzekłem.
- Nie tego… - była coraz bardziej czerwona. Zrobiłem krok w jej stronę.
- Księżniczko nawet bym tobie tego nie zrobił, nie pora jeszcze na ciebie – powiedziałem i odszedłem.

Erin? Wiesz, że on się nie zgodzi xD

sobota, 29 października 2016

Od Gabriel'a

Była sobota, co tydzień miałem trening, ale tym razem zaspałem. Ubrałem się w pośpiechu i wybiegłem z dormitorium, żeby szybciej trafić na stadion do Quidditcha pobiegłem tajnymi przejściami, które odkryłem na pierwszym roku, po góra pięciu minutach wbiegłem do szatni, rzuciłem torbę i ruszyłem do przejścia.
- Van Alen! Spóźniłeś się. - krzyknęła z góry Madeline.
- Wiem, wiem. - odpowiedziałem wzbijając się w powietrze. - Zaspałem Mad, nie gniewaj się. - mruknąłem i zająłem pozycję. Dziewczyna rozpoczęła rozgrzewkę, a potem rozwodziła się nad taktyką, którą mamy zastosować podczas jutrzejszego meczu z Gryfonami, dobrze wiedziałem, że mamy lepszy skład, ale zawsze lepiej mieć coś w zanadrzu. Wysłuchałem jej, a potem kazała nam wrócić na pozycje i zagraliśmy tak dla przyjemności, lekko zmęczeni wróciliśmy do szatni, zabrałem swoje rzeczy i wracałem tym razem normalnie przez błonia, zamyślony wpadłem chyba na kogoś, nie bardzo wiedząc o co chodzi spojrzałem w dół, a przede mną leżała mała wątła postać.
- Hej! Uważaj jak chodzisz. - powiedziała, po czym wywnioskowałem, iż to dziewczyna, bo najwidoczniej mój wzrok odmawiał posłuszeństwa, ponieważ za pierwszym razem nie zarejestrował w ogóle żadnej osoby.
- Wybacz. - odparłem i pomogłem jej wstać.


Someone? :)

poniedziałek, 24 października 2016

UWAGA!

Oficjalnie postanawiam wziąć się poważnie za bloga. Razem z powrotem wprowadzam kilka zmian. Jak już pewnie zauważyliście jest nowy szablon. Mam nadzieję, że wszystkim przypadnie on do gustu. Do tego zaszły małe zmiany w kartach z postaciami.
Jednak najważniejszy element jeszcze przed nami. SELEKCJA. Każdy z osobna dostanie jeszcze wiadomość o tym. Głównie będzie to polegało na tym, że trzeba będzie potwierdzić to czy chce się przynależeć do bloga, a następnie napisać przynajmniej jedno opowiadanie w przeciągu dwóch tygodni. Osoby, które nie spełnią tych dwóch warunków bądź po prostu  będą chciały odejść zostaną usunięci z listy członków. Czas jest do 06.11.
Osoby, które jeszcze nie odpowiedziały:
Hayden Quinn, Karina Stevans, Beck Gilles, Christian Salvadore, Gabriel van Alen, Pasco LangdomAris Úlfurdóttir, Erin Hirata, Susan Gomez, Xavier Quintrell, Aiden Solberg, Debbra Cadwallader
(nazwiska osób, które zostają będą skreślone)
Osoby, które jeszcze nie napisały opowiadania w związku z selekcją:
- Hayden Quinn
- Karina Stevans
- Beck Gilles
- Christian Salvadore
- Gabriel van Alen
- Pasco Langdom
Aris Úlfurdóttir
- Erin Hirata
- Susan Gomez
- Xavier Quintrell
- Aiden Solberg
- Debbra Cadwallader
(Po napisaniu opowiadania dana osoba zostanie wykreślona z listy)
(jeżeli ktoś odchodzi zostanie z list całkowicie usunięty)

P.S. Na blogu nadal trwają zmiany.
~Tiago

piątek, 19 sierpnia 2016

Od Erin CD Christiana

Dlaczego ja go muszę spotykać na każdym kroku? Gdy tylko go zauważyłam, postałam parę sekund przyglądając się jego mięśniom, które w jakiś sposób mnie przerażały, a po naszym wzrokowym spotkaniu szybko się odwróciłam i zaczęłam wracać do Hogwartu. Nigdzie nie mogłam byś sama. Nigdzie. W pokoju, a nawet w Zakazanym Lesie. A ten las to już lekka przesada. No ale w końcu jeśli takie strachajło jak ja tu przychodzi, to co się dziwić?
Po drodze jedyne co spotkałam to pająki. Pięć czy sześć. Każde z nich wisiało na drzewie, tylko jeden miał porę obiadową, gdyż żywił się jakimś owadem, chyba muchą, która wpadła w jego sieć. Dosyć szybko zniknęłam z tego lasu i tylko przez ten czas, gdy byłam w jego wnętrzu i kierowałam się szkoły, mogłam być sama. Bo gdzie by indziej pójść? Jest jeszcze stara łazienka dziewczyn, gdzie czasem zawyje sobie Marta. To tyle, ale czy tam mogę być sama? Tak jeszcze w każdej chwili może ktoś wejść i koniec.
Przeszłam przez miasteczko, nie zaglądając do żadnego sklepu. Nawet nie spoglądając na szyby, za którymi wisiały klatki z sowami, różdżki, miotły, czy słodkości. Szłam wpatrzona w ziemię, w swoje stopy. Ludzie musieli mnie omijać, chociaż i tak parę razy dostała w ramię, a potem usłyszałam przekleństwa i wyzwiska kierowane w moją stronę. Ale i tak nie podniosłam głowy, nie zwracałam na nikogo uwagi. I zanim się obejrzałam, stanęłam przed wejściem do Hogwartu. Weszłam do środka i kierowałam się korytarzem do swojego pokoju, gdzie miałam zamiar zostać do końca dnia. Zapewne pół przesypiając. Ale coś, a raczej ktoś mi na to nie pozwolił. Znowu. A kim był ten ktosiek? Oczywiście przyjaciel Carter'a, który przydusił mnie do ściany, gdy nikogo nie było na korytarzu. Wziął mnie za koszulę, podniósł i przycisnął do ściany. Uderzyłam lekko o nią głową, przez co poczułam ból w potylicy, ale bardziej się przejęłam nim. Patrzył na mnie z nienawiścią, jakby chciał mnie właśnie zabić.
- Czego chcesz? - wydusiłam jakoś z siebie te słowa.
- Masz odwołać tego twojego ochroniarza - mówił przez zaciśnięte zęby.
- Chodzi ci o Christiana? - pokiwał głowa, a ja mu wytłumaczyłam, że on nie jest nawet moim znajomym. Że go nie znam i nie chce znać. Ale on tylko mnie mocniej przydusił, przez co traciłam pomału powietrze.
- Omal nie udusił mojego przyjaciela - ta... teraz wiem jak się czuł, gdy omal go nie udusił.
- Nie mam z nic nic wspólnego. Puść mnie - mój głos był cichy, traciłam powietrze, ale jego jednak to nie obchodziło.
- Jasne - i wręcz rzucił mną o ziemię.
Przejechałam z dwa metry do tyłu, ślizgając się na posadzkach i czując nie tylko ból głowy, ale też nabierając powietrze, jakby było ono moim ostatnim. Złapałam się za szyję, by ją lekko pomasować. Oddychałam otwartymi ustami, gdyż nosem mi nie starczyło tchu.
- Jeśli jeszcze raz on do nas podskoczy, wszyscy się dowiedzą, jaką jesteś dzi*ką - spojrzałam na niego ze strachem.
Patrzył na mnie jeszcze chwilę jakby z obrzydzeniem, po czym odszedł ode mnie w jakimś tam kierunku. Siedziałam na ziemi dobrą chwilę, aż się nie podniosłam i nie kontynuowałam swojego dawnego czynu, który został przerwany przez rozzłoszczonego chłopaka. I co miałam teraz zrobić? Byłam rozdarta. Bolało mnie to, że bez żadnych podstaw mnie za taką uważają. Chyba, że któryś dowiedział się prawdy, ale jakim cudem? A może... odgoniłam szybko od siebie te myśli. Co miałam do jasnej cholery zrobić? Kazać temu chłopakowi, dla którego jestem tak zwaną księżniczką, aby ich zostawił? A żyć dalej przez nich w strachu? I tak nie miałam wyboru. Z jak i bez Christiana moja sytuacja si nie polepszy, może jedynie się pogorszyć.
Podjęłam decyzję. Zawróciłam się i zamiast iść w stronę pokoju, wracałam do zakazanego lasu. Miałam tylko nadzieję, ze chłopak tam dalej ćwiczy. Nie chciałam z nim rozmawiać za wszelką cenę, ale jak mam mu powiedzieć, aby zostawił mnie, Carter'a i moje sprawy z Hogwartem w spokoju? Przez liścik? To nie w moim stylu. Musiałam to załatwić po swojemu. Ta... czyli z nim... pogadać.

<Christian?>

czwartek, 18 sierpnia 2016

Od Christiana CD Erin



Patrzyłem jak dziewczyna odbiega, postanowiłem dać jej trochę czasu. Ruszyłem w stronę szkoły, a następnie do swojego pokoju, skończyłem już lekcje i chciałem iść poćwiczyć czego dawno nie robiłem. Westchnąłem, a gdy byłem już u siebie zdjąłem ubrania i założyłem na siebie wygodne czarne spodnie, bluzka była zbędna. Wziąłem specjalne rękawiczki do drążków, słuchawki i mp4 butelkę z wodę oraz bluzę którą zarzuciłem na siebie. Wyszedłem z pokoju, a po chwili z całego budynku. Skierowałem się do zakazanego lasu, a raczej na jego obrzeża gdzie było miejsce do ćwiczeń. Mało osób przychodziło konkretnie tutaj, pierwszoklasiści nawet nie wiedzieli o tym miejscu, za to ja bywałem tu przynajmniej pięć razy w tygodniu. Zdjąłem bluzę i położyłem ją razem z butelką wodą na ziemi, włożyłem do uszu słuchawki i włączyłem muzykę. Rozgrzałem się w kilka minut i podszedłem do drążka, złapałem za niego i zacząłem się podciągać robiąc powtórzenia. Uwielbiałem ten wysiłek na partiach ciała, teraz ten przyjemny ból czułem na całym brzuchu oraz nogach. pPo chwili jednak zmieniłem ćwiczenie na tak zwany taniec.

http://www.repostuj.pl/upload/2013/09/20130914201648uid1_62865.gif

Po zrobieniu go kilka razy opadłem na ziemię i wziąłem butelkę z wodą, upiłem kilka łyków, a następnie zakręciłem i odłożyłem. Położyłem ręce na udach zginając się lekko, mój oddech powoli uspokajał się. Mimo iż ćwiczę bardzo długo można się zmęczyć. Stałem tak jeszcze kilka sekund i znów wróciłem do czynności, a konkretnie do „flagi”. Zrobiłem jeszcze kilka ćwiczeń, na koniec zawsze robiłem jedno ulubione ćwiczenie.

http://66.media.tumblr.com/b9ef2e5eae927fb3fc5e76ef8dfbcceb/tumblr_nax7w3NRPn1qjm2elo4_540.gif

Gdy je wykonywałem czułem na sobie kogoś spojrzenie, opadłem na ziemie i wyjąłem słuchawki z uszu odwracając się. Ujrzałem Erin, która gdy zobaczyła, że ją widzę ruszyła w stronę szkoły. Westchnąłem i stwierdziłem iż przyda mi się jeszcze jedna seria ćwiczeń.  Włożyłem słuchawki do uszu i wróciłem do drążka.

Erin? xD akcja tego opowiadania jest nie do opisania… tam wybuch tam strzały xD

niedziela, 14 sierpnia 2016

Od Pasco CD Aris

Czyli dziewczyna robiła sobie wypady po ciszy nocnej dość często. I okazało się jeszcze, że ma na imię Aris. Całkiem ładnie. Wyszedłem z ukrycia pewny, że już nikogo nie ma. Zacząłem wracać w stronę mojego pokoju. Straciłem już ochotę na nocną przechadzkę. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek. Odwróciłem się. To był Flich. Znowu ten staruszek. Gadał coś o tym, że będę miał za swoje itp. Ja go nie słuchałem. W końcu woźny dowlekł mnie do dyrektora. Jak widać nie byłem tam sam. Spotkałem tam też Aris.
- Przyłapałem go na braniu narkotyków, na korytarzu po ciszy nocnej. Gdy go złapałem zaczął się wyrywać i mnie bić - gadał Flich swoim zachrypniętym głosem - To znów Caspian Langdom.
Zakryłem twarz rękami i westchnąłem głęboko. Dyrektor podszedł do mnie i woźnego.
- To nie Caspian, tylko jego brat Pasco - zwrócił się do Flicha. - Przyznajesz się? - zapytał mnie.
- Tak - powiedziałem przewracając oczami.
Nie było co się opierać, ani mówić prawdy. Jeśli "przyznam się" do winy kara będzie lżejsza.
- Pomyślmy co ci tu dać... - powiedział dyrektor. - Przez tydzień będziesz miał dodatkowe przymusowe lekcje numerologii i historii magi do 20.00. Dodatkowo przez tydzień będziesz spał w "izolatce".
Już się boję następnego tygodnia. Dodatkowe lekcje. Woźny dopilnuje, żebym żadnej nie opuścił. Do tego spanie w pomieszczeniu bez okien, z jednymi drzwiami strzeżonymi przez Flicha. Następny tydzień zapowiadał się okropnie.
<Aris?>

Od Beck'a CD Madeleine

Pfff.... Skrzydło szpitalne? A co ja umierający? Albo głupi, ona myśli, że po raz pierwszy się skaleczyłem, że nie umiem się opatrzyć?
Jeszcze to jej zachowanie, ani trochę nie zaimponowało jej to, że położyłem na łopatki jej "chłopaka". No trudno, nie każda laska ma dobry gust.
Opatrzyłem wciąż cieknącą rękę gdy byłem w pokoju. Popatrzyłem się na nią i uznałem, że dodaje mi nawet uroku. Runąłem na łóżko, byłem wyczerpany.
Pewnie ten cały John czy jak mu tam, będzie się mścił. Nie dość, że ze mną przegrał to jeszcze stracił laskę. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym jaki musi być teraz wkurwiony. Chętnie powtórzę te walkę. I jestem pewny, że czy chcę czy nie chcę i tak będę musiał.
***
Ranek nie zapowiadał się zbyt dobrze. Ręka wyglądała coraz gorzej i jeszcze cholernie bolał mnie brzuch po tym wczorajszym kopnięciu. Postanowiłem nieco sobie ulżyć i do południa wypiłem tyle alkoholu, że straciłem całkowicie czucie i pamięć. Pamiętam tylko, że wyszedłem na spacer i pojedyncze obrazy. Wiem, że byłem z Johnem i Madeleine ale za chuja nie pamiętam co robiłem.

<Madeleine? xd>

Od Beck'a CD Debbry

Jak zwykle zaspany. Jak zwykle spóźniony. Szedłem w kierunku klasy, parę minut po dzwonku. Korytarz był całkowicie pusty. Zobaczyłem na drugim końcu korytarza jakąś postać. Długie włosy. Dziewczyna. Nie widziałem jej wcześniej. Ten dzień zaczynał być ciekawy gdy byłem na tyle blisko żeby zobaczyć jej twarz zdałem sobie sprawę, że to jakaś 13 lub 12 latka. Chciałem minąć ją bez większego zainteresowania, ale ta wlepiła we mnie oczy. Podobało mi się to. Lubiłem czuć się zauważony, uśmiechnąłem się delikatnie i nie mogąc się powstrzymać stanąłem przed nią i powiedziałem:
- A ty nie na lekcjach? - zapytałem spokojnie.
Dziewczyna zawstydziła się. Widocznie nie zdawała sobie sprawy jak przed chwilą oblepiała mnie wzrokiem. W końcu co się dziwić, sam czasem nie mogę napatrzeć się w lustro.
- Nie... Ja jestem nowa i nie za bardzo znam tę szkołę - powiedziała nieśmiało opuszczając wzrok.
Uśmiechnąłem się jeszcze raz. I już chciałem odejść, ale przypomniałem sobie, że na pierwszej lekcji miała być kartkówka. Przekląłem w duchu i postanowiłem po raz kolejny, dzień z rzędu zrobić sobie wagary. A skoro nie mam nic lepszego do roboty nie zaszkodzi poznać małą trochę bardziej. Gdyby była nieco starsza już bym na nią polował. Jak trochę podrośnie, będzie z niej niezła loszka.
- Jestem Beck.
- Debbra - odpowiedziała cicho.
Usiadłem obok niej na parapecie.
- Chcesz zobaczyć szkołę? - zapytałem. To może być całkiem zabawne. Nigdy nie miałem styczności z trzynastolatką, a skoro nie może spuścić ze mnie oka, spróbuję czegoś nowego i nieco się zabawię.
- Nie wiem. Miałam iść na lekcje, zaprowadziłbyś mnie do sali...
Nie skończyła, ponieważ jej przerwałem:
- Oj mała, serio kręcą cię te lekcje? Jeszcze nawet nie widziałaś szkoły. Chyba jeden dzień możesz poświęcić prawda?

<Debbra?>

sobota, 13 sierpnia 2016

Od Erin CD Christiana

Znowu odwróciłam od niego wzrok, a kosmyki włosów opadły mi na twarz, zakrywając ją. Wpatrzyłam się w swoje nogi, które nie dotykały ziemi, gdyż byłam całkowicie przysunięta do końca ławki.
- Erin – powiedziałam cicho.
- Co mówisz? – nie usłyszał i się nie dziwie. Zaczęłam mówić tak cicho, że sama bym nie dosłyszała.
- Mów mi Erin – wytłumaczyłam już głośniej.
Chłopak zachowywał się, jakby mnie znał od małego, jakbym była jego oczkiem w głowie. A prawda była taka, że się nie znaliśmy. Nazywał mnie przesłodzonymi nazwami, takimi, jakimi się mówi do swojej dziewczyny czy żony. A on był dla mnie obcy, był dla mnie niczym innych, jak zwykłym starszym chłopakiem Hogwartu, który jest jak inni. Nawet w tej chwili nie potrafiłam myśleć inaczej, a jego udawana troska mnie tylko w tym utwierdziła. Musze przyznać, ze był świetnym kłamcą, aktorem. Potrafił manipulować ludźmi i grać na ich uczuciach. Na moich także i szczerze, gdyby nie to, że już nie potrafiłam nikomu zaufać, nie potrafiłam nikomu uwierzyć, każdy był dla mnie wrogiem, kimś, kto chce tylko mojego pecha, uwierzyłabym mu. A nawet lepiej. Może i bym się w nim zakochała, gdybym była inna. Ale tak nie jest. Jestem sobą i żadne czułe słówka mnie nie zmienią. One są dla mnie niczym. A tym bardziej jeśli są wymawiane przez takiego kogoś jak on.
- Dobrze – odparł w końcu, po czym ponownie wytarł z mojego policzka łzy. To było przyjemne uczucie, ale też i przerażające. Wstałam gwałtownie, dalej miałam zadartą głowę w dół.
- Muszę iść na lekcję – odparłam i ruszyłam w stronę budynku. Nie miałam zamiaru iść na jakąkolwiek lekcje. Chciałam wyrwać się z tego miejsca, chciałam pójść do zwykłego lasu, aby odetchnąć świeżym powietrzem bez żadnych ludzi. Chciałam pobyć w samotności. Ale Christian mi to uniemożliwił, złapał mnie lekko za rękę.
- Dalej się mnie boisz księżniczko? – jednak nie posłuchał i dalej tak do mnie mówił. Nie wypomniałam mu tego, zamiast tego tylko stanęłam i próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku. Po krótkiej chwili mnie puścił, a ja dalej bałam się spojrzeć mu w oczy. Nawet jeśli powiedział, że lubi gdy na niego patrzę i się uśmiecham. Nie potrafiłam tego robić nie szczerze. W tej chwili nie miałam się z czego cieszyć, gdyż najnormalniej w świecie chłopak mnie przerażał.
- Bo… - stanęłam przed nim i podniosłam lekko głowę. Nie chciałam tego mówić, bo się bałam, że nie wiadomo co się stanie. Ale jak inaczej mam to zrobić? – Nazywasz mnie jakbyśmy się znali od zawsze. Dlatego wydajesz mi się jak inni, tyle, że próbujesz inaczej. Jakbyś chciał mnie wykorzystać jak inni, ale próbujesz innego sposobu. Dlatego nie chce z tobą rozmawiać. Boje się, że cię polubię, a ty to wykorzystasz – dwa ostatnie zdania powiedziałam ciszej, po czym się odwróciłam i odbiegłam od niego. Nie chciałam, aby mnie znowu złapał za rękę, nie chciałam go już słuchać. To było pewne, ze chciał mnie tylko przelecieć. Tylko chciał mnie podejść inaczej, oni to robili zmuszaniem mnie do tego, a on pewnie chciał mnie do siebie przekonać, aby sama mu dała du*y. I tego się właśnie bałam, że go polubię, a on to wykorzysta. Wolałabym już zostać bez znajomych, niż znać kogoś takiego jak on.
Wybiegłam ze szkoły, przebiegłam się przez miasteczko. Jednak nie zdołałam z niego wybiec, wykończyłam się. Stanęłam na środku tego miejsca i się rozejrzałam. Nie widziałam go, nie widziałam nikogo, kto by mógł mi teraz zagrażać. Chyba.
Skierowałam swój wzrok w stronę końca ulicy i ruszyłam w jego kierunku dalej dysząc, jednak szłam spokojnym tempem. Starałam się za wszelką cenę zapomnieć o nim, bo jeśli mam być szczera, zaczynałam go lubić. Już tak miałam, kto był dla mnie miły, zaczynałam mu ufać. Dlatego nie chciałam z nim już więcej rozmawiać. Był miły, zdawał nawet wrażenie, że się o mnie troszczy. Naprawdę to było miłe uczucie, którego nie czułam przez parę ładnych lat. Ale wiedziałam, że jest ono fałszywe. Byle by mnie do siebie przekonać i wyruch*ć. A ja się nie bałam tego, że zostanę szkolną dzi*ką. Bałam się tylko se*su. I tyle.

<Christian?>

czwartek, 11 sierpnia 2016

Od Christiana CD Erin

Spojrzałem na nią, patrzyła na ptaka, a ja łzy spływały po policzku, otarłem jedną z nich i wziąłem jej podbródek w palce. Patrzyła w moje oczy jednak niechętnie.
- Bo jesteś moja księżniczką i nikt nie może ciebie skrzywdzić - powiedziałem i scałowałem jej łzy z prawego policzka, zarumieniła się co sprawiło mój uśmiech. Vijo postanowił, że jednak nie lubi Erin i chciał ją dziobnąć jednak szybko chwyciłem go w dłonie i rzuciłem w powietrze. Rozprostował skrzydła i odleciał głośno skrzecząc. Spojrzałem na dziewczynę i lekko się uśmiechnąłem.
- On nikogo nie lubi - powiedziałem, a ona skinęła.
- Czemu księżniczka? - zapytała i niepewnie spojrzała w moje oczy.
- Wolisz słońce? Kochanie? Skarbie? Misiu?... - zacząłem wymieniać, a ona mi przerwała.
- Nie... przestań - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- Uwielbiam jak się uśmiechach... a najlepiej jak patrzysz mi wtedy w oczy... bardzo rzadko to robisz... mam wrażenie, że się mnie boisz - powiedziałem, a ona westchnęła. - nie musisz się mnie bać księżniczko czy może kochanie? - zapytałem z uśmiechem.

Erin? xD wybacz, ze tak krótko :p

Od Christiana CD Kariny

Spojrzałem na dziewczynę w czarnym stroju kąpielowym. Czemu wszystkie trafiają w mój gust? Czarny...
- Cześć - odpowiedziałem, nie podobał mi się jedynie jej głosik. Jak miód oblewający f*ja. Wyczułem, że lubi seks i mimo wszystko wk*rwiło mnie to. Wolałem dziewice, zdjąłem bluzkę i spodnie zostając jedynie w bokserkach i wszedłem do zimnej wody. Dziewczyna podpłynęła do mnie z uśmiechem.
- Jestem Karina - powiedziała, a ja skinąłem jej głową i chcąc popływać odpłynąłem od niej.
- Ja Christian - odpowiedziałem wypływając na środek jeziora w którym byłem. Odetchnąłem i położyłem się na plecach rozkładając ramiona przez co utrzymywałem się na wodzie. Karina podpłynęła do mnie i "niechcący" jej piersi zahaczyły o moją dłoń. Westchnąłem i spojrzałem na nią.
 - Rozumiem iż jesteś typową dziwką, ale k*wa nie rób tego...ego to jest męczące i jest takich wiele. Przyklejają się do mnie i łapią za fi*ta chcąc poczuć go w sobie, jeśli tego chcesz choć wyr*cham cię na środku szkoły i wszyscy będą o tym wiedzieli... ale jeśli chcesz bym piep*zył cię nie jak dziwkę  tylko jak swoją dziewczynę i nazywał kochanie to ku*wa nie rób tego bo to obrzydliwe - rzekłem i teraz już nie leżałem na wodzie tyko patrzyłem jej w oczy.

Karina? Wybacz Christian korzysta z łatwych ale ich nie lubi xD

Od Erin CD Christiana

Przygryzłam dolną wargę. Chronić mnie? Albo jest poważnie chory, albo nie wie co mówi. Może coś brał? W końcu kto normalny chciał by mi pomóc? Z nim było coś nie tak. Jednocześnie był przerażający, ale jednak dawał pozory miłego. Już sama nie wiedziałam co mam o nim myśleć. Wczoraj mnie przerażał. Wydawał się taki sam jak ten Carter, który dzisiaj znowu mnie „zaczepił”. Nienawidziłam go, tak samo jak jego kolegów. Byli dokładnie tacy sami jak on. A czy chciałam o tym komuś powiedzieć? Bardzo. Marzyłam, aby się w końcu komuś wygadać, co mnie tak dręczy, a raczej kto i w jaki sposób. Albo też nie chciałam, aby uznali mnie za dzi*kę, chociaż tak czy siak robili mnie z niej. Zastanawiałam się, czy opowiedzieć całą sytuację Christian’owi, ale co on by sobie pomyślał? Ze wczorajszego zachowania bałam się, że sam będzie chciał to wykorzystać. Tak więc jedynie odwróciłam od niego wzrok i wpatrzyłam się w ptaka. W czarnego kruka, który osiadł na moich kolanach. Ptak przyglądał mi się z zaciekawieniem, jednak jego oczy mówiły, ze chętnie by mnie teraz podziobał. Dlatego ręce położyłam na ławce i wbiłam w nią palce, uważnie się przyglądając ptakowi, który zaczął pomału wbijać we mnie pazury. Ale nie mocno, tylko an tyle, aby się w jakiś sposób utrzymać.
Milczałam tak przez parę sekund zamyślona. Bo co miałam powiedzieć, prawdę? Nawet gdybym bardzo tego chciała, nie ufałam mu w żaden sposób. Jednocześnie był dla mnie przerażający, ale też byłam mu wdzięczna, że dzięki niemu nie musiałam już dłużej biegnąc przez korytarz z powodu tego chłopaka. Nie podnosiłam wzroku, a mój towarzysz dalej czekał na odpowiedź.
- On… - zwiesiłam jeszcze bardziej głowę. Nie patrzyłam już ani na nogi, ani na ptaka. Zamknęłam oczy, aby być spokojna. Wyobraziłam sobie normalną lekcję, aby nie myśleć o tej scenie. Znowu zamilkłam, bo nie mogłam z siebie wydusić tego tłumaczenia. Christian dalej milczał i cierpliwie czekał. – Chce ze mnie zrobić… dziw*e – powiedziałam cicho zaciskając oczy. Ponieważ nie wyobrażałam sobie niczego związanego z seks*em jak i chłopakami, w oczach nie miałam łez. – Dzisiaj znowu wszedł mi do łazienki – dodałam i tym razem powróciła myśl, gdy to brałam prysznic. Dziewczyny już wyszły, a zamiast nich pojawił się Carter z trzema kolegami. I tak miałam szczęście, gdy właśnie się ubierałam, gdy weszli do środka. Trochę mi zajęło uwolnienie się od nich, ale w końcu użyłam różdżki i przemieniłam jednego z nich w wiewiórkę.
Zamilkłam już całkowicie i mocniej zacisnęłam powieki, a przy tym usta, zęby i palce na ławce. Czułam szpony kruka wbijające się w moje uda, oraz wzrok chłopaka, który także milczał, jakby trawił właśnie moje słowa. Mógł się przynajmniej domyślić, dlaczego tak na niego reaguje, a tym bardziej na nazywanie mnie księżniczką. Jest to dla mnie straszne, przerażające. Tamci mężczyźni także odzywali się do mnie przesłodzonymi słówkami, gdy mnie do tego zmuszali. Otworzyłam oczy i lekko podniosłam wzrok. Spojrzałam na kruka. Na jego czarny dziób, czarne oczy i czarne pióra. Przechylił lekko łeb w bok i uważnie mi się przyglądał.
Nie miało znaczenia, czy chłopak chciał pomóc. Nawet jeśli było to szczere. Przecież Hogwart nie kończy się na samym Carter’ze. Są jeszcze inni faceci, a nawet jeśli nie oni, to dziewczyny. One są równie denerwujące do płeć męska, więc nie ma różnicy kto się mnie przyczepi. Nawet wiek nie ma znaczenia, chociaż im osoba jest starsza, jest gorsza. Jedynymi osobami które w żaden sposób się mną nie interesują, to pierwszoroczniaki. Gdyż oni nie znają „zasad” panujących w tym miejscu. Dla nich to miejsce jest święte. Szkoda, że ja tam nie myślę. Myślałam tak gdy dostałam list, potem po paru dniach przestałam w taki sposób myśleć.
- Po co chcesz mi pomóc? – zapytałam jeszcze ciszej niż wcześniej, prawie że niedosłyszalnie. Ciekawiła mnie strasznie jego odpowiedź, chociaż nie byłam pewna, czy się jej nie bać. Nie wiadomo co powie, nawet teraz ciągle milczał i patrzył to na mnie, to na ptaka. Jakby nie mógł dopuścić myśli, że takie coś może stać się w szkole. Ale wszystko jest możliwe, w każdym miejscu o każdej porze. – Czy to było tylko kłamstwo? – to pytanie było głośniejsze, jakbym go o to posądzała. Nienawidziłam, gdy ktoś mnie okłamuje w sprawach troszczenia się. Miałam już po prostu tego dosyć, znudziły mi się puste i nic nie znaczące słowa. Nie patrzyłam na niego, tylko na ptaka. Bałam się na niego spojrzeć, a parę łez dalej spływało mi po policzku.

<Christian?>

Od Christina CD Erin

Spojrzałem w jej oczy, które uciekały od mojego wzroku. Mój uśmiech zniknął z mojej twarzy.
- Boisz się mnie? - zapytałem i wziąłem jej podbródek w palce przez co musiała na mnie spojrzeć. W jej oczach krył się strach. Mimo iż uwielbiam jak ktoś się mnie boi nie chce by bały się mnie kobiety. Przeniosłem swoją dłoń na jej policzek i gładziłem go kciukiem.
- Nie musisz - szepnąłem jej do ucha jednak on zadrżała. Nadal widziałam w jej oczach strach. Założyłem kosmyk jej włosów za ucho i westchnąłem odsuwając się od niej o krok.
- Nie zrobiłbym ci krzywdy księżniczko - powiedziałem, odwróciłem się i wyszedłem z pomieszczenia zostawiając dziewczynę z myślami.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Wracałem właśnie z durnych zajęć, na korytarzu było jeszcze kilka osób, a ja szedłem środkiem nie chcąc wpadać na nikogo z młodszych uczniów. No tak pewnie jestem tutaj najstarszy z osób które się uczą. Westchnąłem i stwierdziłem iż lepiej już nie ćpać. Wyszedłem zza zakrętu, a w moje ramiona wpadła jakaś dziewczyna, którą okazała się moja księżniczka. Spojrzała na mnie przerażona i chciała się uwolnić z mojego uścisku, jednak była za słaba. Zauważyłem Cartera, który lekko przeraził się gdy zobaczył mnie obok dziewczyny,która zaczęła się bardziej wyrywać.
- Księżniczko... zaufaj mi - szepnąłem jej do ucha. Przywołałem chłopka ruchem dłoni, ruszył do nas niepewnie. Po policzkach Erin zaczęły spływać łzy. Co on ku*wa zrobił, że moja księżniczka płacze?!
- Powiedziałem ci, że masz się nie zbliżać do Erin...
- Sama do mnie przyszła - przerwał mi, a ja się porządnie wk*rwiłem. Puściłem dziewczynę i przygwoździłem chłopaka do ściany.
- Nigdy mi nie przerywaj gdy mówię, a jeśli do ciebie podeszła do było jej ku*wa nie dotykać! - krzyczałem na niego, a ten przełknął ślinę. Kilka osób się na nas patrzył, aż w końcu podszedł do nas jakiś nauczyciel.
- Christianie... puść proszę Pana Cartera - powiedział, a ja spiorunowałem jeszcze raz chłopaka i puściłem go. Odwróciłem się do Erin, która mimo wszystko nadal tam stała. Uśmiechnąłem się smutno i podszedłem do niej. Złączyłem nasze dłonie i pociągnąłem ją na dwór by móc się spytać co jej zrobił. Gdy byliśmy na dworze poprowadziłem ją jeszcze na ławkę i ta usiedliśmy. Puściłem jej dłoń bo wiedziałem, że sobie tego nie życzy.
- Co ci zrobił? - zapytałem, a ona spuściła swój wzrok na swoje buty. Westchnąłem i mój uśmiech zniknął z mojej twarzy, na moim ramieniu nagle pojawił się Vijo patrząc zdziwiony na dziewczynę, która była nim zainteresowana.
- Nie polubisz go, to wredny cham - powiedziałam i pogłaskałem ptaka, który nie był zadowolony moją odpowiedzią i zmierzwił moją fryzurę. Uśmiechnąłem się i poprawiłem swoje włosy. Erin patrzyła na nas zafascynowana, jakby nigdy nie widziała takiego widoku. Spojrzałem na nią i otarłem jej z policzka łzę która jeszcze nie spłynęła po jej policzku.
- Powiedz mi co ci zrobił... chce cię chronić a ty mi to uniemożliwiasz - powiedziałem, a ona cały czas patrzyła na kruka, który wzniósł się w powietrze by osiąść na jej kolanie.

Erin? :p

sobota, 6 sierpnia 2016

Od Kariny Do Christiana

Zadzwonił budzik. Otworzyłam leniwie oczy i usiadłam na łóżku. Przeciągnęłam się i wyłączyłam alarm. Wzięłam krótki, orzeźwiający prysznic i założyłam jak najkrótsze spodnie i bluzkę sięgającą mi do pasa. Jak ja uwielbiałam mieć jak najwięcej odkrytego ciała. Jak ja uwielbiałam czuć na sobie czyjś dotyk, którego mi ostatnio brakuje. Narzuciłam plecak, ale nie planowałam dzisiaj iść do szkoły. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z pokoju i opuściłam zamek. Udałam się do Zakazanego Lasu. Szybko przebiegłam do jeziora. Założyłam kąpielówki i zaczęłam się kąpać. Weszłam do wody. Była lodowata. Uwielbiałam to uczucie, ten specyficzny ból. Zaczęłam pływać. Znalazłam jakieś płytkie miejsce i położyłam się w nim. Przyzwyczaiłam się już do wody, które teraz wydawała się ciepła. Nagle usłyszałam kroki. Podniosłam się i odwróciłam w stronę, z której dochodziły. W moją stronę szedł jakiś chłopak. Podejrzewałam, że warto z nim pogadać. Poczułam, że jest dla mnie odpowiedni i chce tego samego co ja.
- Cześć - powiedziałam głosem słodkim jak miód i z przymilnym uśmiechem na twarzy.

<Christian?>

Od Aidena CD William'a

Tyko długo warczał na tą postać. Jakie było moje zdziwnienie gdy nagle zmieniła się w wilka. Podeszła do nas, a ja cierpliwie czekałem, zaarakowałbym tylko gdyby się na mnie rzuciła. Jeszcze bardziej zamurowało mnie, gdy po chwili Tyko się uspokoił. Ja też musiałem. On dałby się za mnie zabić, ale jak twierdzi, że jesteśmy bezpieczni, to tak właśnie było. Obserwowałem cierpliwie jak animag podchodzi i mnie wącha. Odskoczyłam jak oparzony gdy wyrwał mi z ręki różdżkę.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - warknąłem na niego, a Tyko siedział cicho zbulwersowany.
Patrzyłem jak znów wilk przemienia się w człowieka. Miałem szansę się mu przyjrzeć.
- Jesteś Krukonem! I to jeszcze z mojego rocznika. Ale zacząłeś uczęszczać dopiero teraz. William, tak? - zmarszczyłem brwi na niego. - Czemu się na mnie rzucasz w środku nocy? - mruknąłem lekko zirytowany, zaciągając się papierosem i siadając bardziej zrealizowany.
Tyko zaczął go obwąchiwać i zrobił tą samą sztuczkę co on. Zabrał mu moją różdżkę i oddał, a ja ją schowałem. Tyko po chwili otarł się o chłopaka paskiem i zamachał ogonem
- Nie pytaj skąd Cię znam. Możesz mnie nie kojarzyć. Jestem raczej niezauważalny. Ale dużo obserwuję i słucham, a o nowych się mówi - powiedziałem spokojnie, odgarniając lekko dość długie włosy z twarzy. - Czemu się szwędasz po nocy? - spytałem. On mógłby mnie spytać o to samo. Tyko zobaczył fretkę na jego ramieniu i dotknął ją nosem bez żadnego strachu. Przyglądałem się swojemu przyjacielowi w zamyśleniu. Ten chłopak był pierwszym człowiekiem poza mną, którego Tyko lubi. Może to wina tego, że jest animagiem?

<William?>

Od William'a CD Aidena

Wstałem cicho z łóżka i rozejrzałem się po pokoju. Moi współlokatorzy smacznie spali. Westchnąłem i założyłem kaptur na głowę. Momentalnie na moim ramieniu znalazła się Hope. Chwyciłem ją jedną ręką i jednym, sprawnym ruchem schowałem pod bluzą. Na szczęście była ona bardzo mądrym stworzonkiem i zrozumiała, że w tym momencie powinna być cicho i nie rzucać się. Po cichu wymknąłem się w pokoju. Musiałem pomyśleć, a obecność innych mnie rozpraszała. Miałem wrażenie, że wiedzą wszystko o czym tylko pomyślę. Tak jakby czytali mi w myślach. Całą drogę przez najróżniejsze korytarze trzymałem się w cieniu. Tak, że nikt nie dałby rady mnie zauważyć. Po kilkunastu minutach znalazłem się na dworze. Przystanąłem na chwilę. W końcu świeże powietrze. Pozwoliłem Hope wyjść spod mojej bluzy. Ta od razu zajęła swoją poprzednią pozycję na moim ramieniu. Powolnym krokiem ruszyłem prze siebie. Instynktownie co chwilę rozglądałem się wokół. Zobaczyłem w oddali chatkę Hagrida. Podszedłem trochę bliżej i wytężyłem wzrok. Światła były zgaszone, a lampa zawsze wisząca przy drzwiach zniknęła. Najprawdopodobniej Hagrid wybrał się na kolejną "wycieczkę" do Zakazanego Lasu. Czyli mogłem spokojnie przejść obok, bez żadnych obaw, że zostanę złapany za chodzenie po ciszy nocnej. Ruszyłem przed siebie. W sumie to sam nie wiedziałem gdzie zmierzam. Po prostu szedłem tam gdzie mnie nogi poniosą. W pewnym momencie Hope zaczęła nerwowo drapać pazurami o moją bluzę. Spojrzałem na nią. Ta jednak cały czas wpatrywała się w jeden punkt. Po chwili napuszyła się, wpiła pazurki w moje ramie i praktycznie zasyczała. Przystanąłem i spojrzałem w kierunku gdzie miała utkwiony wzrok. Z racji, że byłem animagiem, który potrafił zamieniać się w wilka, miałem o wiele bardziej wyostrzony wzrok niż normalny człowiek. Do tego niemalże idealnie widziałem w ciemnościach. Wytężyłem wzrok. Po chwili zauważyłem zarys jakiejś osoby siedzącej pod drzewem, a obok tego osobnika znajdował się najprawdopodobniej wilk... a może to pies? Nieważne... Nie byłem pewny czy ta osoba jest w ogóle z naszej szkoły więc wolałem być ostrożny. Wyciągnąłem różdżkę i schowałem ją do rękawa. Tak na wszelki wypadek. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem powoli przed siebie. Stworzenie przy człowieku zaczęło powarkiwać. Szybko ściągnąłem Hope z ramienia i przemieniłem się w wilka. W tej postaci przekazałem "po wilczemu" zwierzęciu aby się uspokoiło i, że nie stanowię żadnego zagrożenie. Stworzenie usiadło już spokojne i jedynie przyglądało mi się zaciekawione. Po chwili zastanowienia, postanowiłem pozostać już w wilczej formie. Tym razem już pewniej podszedłem do tamtej osoby. Był to jakiś chłopak. Na oko powiedziałbym, że jest on w przedziale wiekowym szesnaście - osiemnaście. Powoli podszedłem do niego. Kątem oka zauważyłem różdżkę wycelowaną w moją stronę. Niby zacząłem obwąchiwać chłopaka. Jednak po chwili jednym, sprawnym skokiem chwyciłem w pysk jego różdżkę, wyrywając mu ją. Ten spojrzał na mnie tylko zdziwiony. Odłożyłem ją na ziemi kilka metrów przed chłopakiem i przemieniłem się z powrotem w człowieka.

<Aiden?> 

Od Debbry Do Beck'a

Szłam powoli szkolnym korytarzem. Stawiałam niepewnie kroki. Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Było to pewnie tylko moje wrażenie. Pierwszy dzień  w nowej szkole był dla mnie nie lada stresem. Pewnie właśnie przez niego czułam, że wszyscy wlepiają we mnie wzrok. Nie wiedziałam gdzie co jest. Nie spotkałam jeszcze nikogo z trzeciego roku, więc nie miałam z kim gadać. Usiadłam na ławce. Naprzeciwko mnie wisiała tablica korkowa. Wywieszony był na niej plan lekcji. Patrzyłam na niego tępym wzrokiem. Zadzwonił dzwonek. Nie wiedziałam gdzie miałam iść, bo z rozpiski zajęć nie zrozumiałam nic. Wszyscy rozeszli się do klas. Na korytarzu zostałam tylko ja. Nagle usłyszałam kroki. W moją stronę szedł wysoki chłopak, na oko w wieku szesnastu, siedemnastu lat. Wlepiłam w niego wzrok. Szedł w moim kierunku. Wydawało się, że mnie minie, ale zatrzymał się obok.
- A ty nie na lekcjach? - zapytał.

<Beck?>

Od Erin CD Christian'a

Zaraz po powrocie do domu, chciałam zapomnieć o tym spotkaniu. Chłopak nie przypadł mi do gustu, miał podobny wzrok do tamtych. Jego dotyk tworzył u mnie dreszcze, nie spodobała mi się taka bliskość. A z tym pocałunkiem w policzek przesadził. Przez niego nie mogłam spać całą noc, gdyż koszmary powróciły. Tym razem ze zdwojoną siłą, ukazując każdy szczegół tamtych tortur. Nie chciałam go więcej spotykać, modliłam się, aby to był tylko sen. Ale nie był i następnego dnia, znowu go zobaczyłam. Znowu poczułam tę straszną bliskość, jego dotyk jak i przesłodzone słowa.
Słowo „księżniczka” krążyło mi po głowie. To było straszne, gdy się tak do mnie zwracał. Oni także nie marnowali słów i gdy byłam spokojna, nazywali mnie jak chłopak, księżniczka. Czasami dochodziło jakiegoś słowo laleczka, albo żuczek. Ale przeważnie to słyszałam tylko wyzwiska, typu dzi*ka czy suk*. Echo powstałe w moim umyśle nie dawało mi spokoju. Gdy stałam w progu, a chłopak jakby nigdy nic mówił to, co miał powiedzieć, zaczęłam się zastanawiać, czy nie jest on niebezpieczny. No bo w końcu nie będę uciekać przez cały Hogwart z rękoma wymachującymi ku górze i krzycząc w niebogłosy. Chociaż była temu bardzo bliska, tak jak on ciągle trzyma się mojego ciała. To takie przerażające uczucie, gdy obca osoba jest zbyt blisko ciebie.
- Nie mów do mnie księżniczka.
Wzrok miałam zwieszony w podłodze, a mój głos był cichy, lekko się łamiący. A to tylko dlatego, że dalej nie byłam pewna, czy chłopak mi coś zrobi. Tym bardziej, że przyszliśmy do miejsca, w którym nikogo nie ma. Nie wiem czego on ode mnie chce, ale ja już mam ochotę wracać na korytarz pełny ludzi, niż być tu sam na sam z nim.
- A może Erin? – zaproponował.
Jego głos się nie zmieniał. Dalej był słodki i szarmancki, jakby bawił się w jakiegoś dżentelmena. To mnie jeszcze bardziej przerażało, gdy wypowiedział moje imię, chociaż ja mu nic o tym nie wspominałam.
- Skąd wiesz… - lekko podniosłam zdenerwowana wzrok do góry, jednak zwiesiłam go na ścianie. Nie miałam odwagi podnieść go wyżej i spojrzeć w jego oczy.
Cicho się zaśmiał, jakby się w coś bawił i zabawa szła po jego myśli. Podszedł jeszcze parę kroków do mnie, na co ja się zaczęłam odsuwać. Odpowiedział, że usłyszał je kiedyś i zapadło w jego pamięci. Gdy za moimi plecami poczułam ścianę i już nie mogłam się odsunąć, podniosłam wzrok na chłopaka, który znowu był tylko parę centymetrów ode mnie. Był o wiele wyższy, tak więc musiałam zadzierać głowę do góry, aby spojrzeć na jego twarz. Jednak nie patrzyłam na niego długo, zaledwie parę sekund. Gdy zobaczyłam tą pewną siebie twarz, pożądanie w oczach, jak i ten diabelski uśmiech, przeraziłam się.
- Ja nazywam się Christian.
Przedstawił się, a ja znowu zwiesiłam wzrok w podłodze. Zamknęłam mocno oczy. Znowu miałam przed sobą te cholerne obrazy, które już nigdy nie opuszczą mej pamięci, zostaną tam do końca życia i będą mnie ciągle nawiedzać w najgorszych momentach. A jednym z najgorszych chwil to była ta, gdy owy Christian był bardzo mnie blisko. Czułam wręcz na sobie jego zimny oddech. Znowu stałam się cała czerwona, czułam to.
Byłam w pewnym stopniu ciekawa, co musiał zrobić z Carterem. Zapewne mu pogratulował pomysłu i zaproponował swoją pomoc. Pewnie dlatego teraz jest tak blisko mnie i próbuje ze mną rozmawiać. Ja za to zaczynam się karcić w myślach, że nie potrafię byś silniejsza i go uderzyć. Uderzyć wszystkich ludzi wokół siebie, abym w końcu miała spokój.
Ale jestem na to za słaba.
- Odsuń się – podniosłam ręce i położyłam na jego torsie, aby go odepchnąć. Nie wiele to dało, jedynie lekko drgnął. Znowu usłyszałam jego cichy śmiech, a na twarzy miał uśmiech. JA za to się coraz bardziej denerwowałam i chciałam jak najszybciej stąd zniknąć. Ale na razie to jestem przygnieciona do ściany, przez jakiegoś chłopaka, który strasznie przypominał Ich.
- Proszę… - zamknęłam oczy i jeszcze raz spróbowałam go ode pchać.

<Christian?>

Szablon

Szablon ten jest autorstwa Jill ze strony Zaczarowane Szablony. Przepraszam, że nie wpisałem się na listę pobierających jednak nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Jeżeli przeszkadza ci to, że użyłem twojego szablonu to szczerze przepraszam i mogę go zmienić.
Link do bloga Zaczarowane Szablony

Popularne posty