środa, 20 lipca 2016

Od Katfrin CD Beck'a

Dźwięk uderzających obcasów o podłogę, dziewczyna nic nie widziała, pogrążona była w słuchaniu muzyki. Szła przez środek ulicy nie zwracając na nikogo uwagi, ona była tu najważniejsza. Tylko nie wiedziała, że to dziś ma zginąć, to ten dzień... jutro rodzice dowiedzą się o jej śmierci, będą płakać i przechodzić żałobę. Jednak ona sobie na to zasłużyła, mimo woli w moich oczach pojawiła się iskierka szczęścia, którą ujrzałam przechodząc przez ulice w szybie czarnego samochodu. Podążyłam za jeśli dobrze usłyszałam Dekką. Była to blondynka o zielonych jak trawa oczach i zgrabnej figurze, jednak na jej nodze była wielka blizna. Przechodziła od kostki aż do kolana, dziewczyna nie zasłoniła ją, sukienka sięgała jej jedynie do ud. Dziewczyna odwróciła się nagle i zaczęła rozglądać po ulicy, zdziwiłam się, jednak nie mogłam tego po sobie poznać. Przeszłam obok niej bez zainteresowania, a jej wzrok utkwił w moich plecach, nie odwracałam się, nie mogłam sprawić iż będzie myślała, że się nią przejmuje. Skręciłam w prawo do jakiegoś sklepu monopolowego, tam weszłam i krążyłam między półkami nadal mając na oku dziewczynę, która teraz też weszła do sklepu. Czyli wilk stał się owieczką... zajebi*cie! Zakręciłam się pomiędzy półkami z alkoholem i bez słowa wyszłam. Musiałam znaleźć tego zleceniodawcę, pier*olony... nie przyjmuje takich zleceń. Potem są sam problemy, mogą ci coś zrobić bo wiedzą, że to ty, mogą zniszczyć ci zlecenia, zabić moją matkę.

~*~*~*~*~*~

Weszłam do swojego pokoju, a Darkling wyszedł mi na spotkanie, schyliłam się i zatopiłam dłoń w jego futrze drapiąc go lekko za uchem co uwielbiał. Zaszczekał, a ja położyłam palec na ustach dając mu znak by był cicho. Podeszłam do czarnej szafy z moimi ubraniami, wybrałam czarny strój do ćwiczeń i poszłam się przebrać. Musiałam albo pobiegać albo poćwiczyć, wolałam obydwa, postanowiłam iż nie pójdę na pierwsze zajęcia... a może odpuszczę sobie je całkowicie? Postanowiłam nad tym pomyśleć, a teraz wyjść z budynku i pobiegać na rozgrzewkę. Darkling jak zawsze biegł za mną. Pewnie po drodze coś upoluje  i znając życie kawałek surowego mięsa przyniesie mi do pokoju. Westchnęłam ale postanowiłam nie zatrzymywać psa, który już kierował się w stronę lasu. Iskierki szczęścia w moich oczach pojawiły się z pierwszymi wolnymi krokami, które w kilka sekund zamieniły się w bieg. Uwielbiałam to uczucie zmęczenia, ale i energii, która buzuje w tobie i każe ci biec dalej jednak mięśnie zakazują ci tego, wtedy decyzje podejmujesz ty. Czy chcesz poczuć ten charakterystyczny ból, który będzie na kilka dni, a potem zmieni się w małą ilość mięśni, a może przestaniesz i wrócisz? Ja zdecydowanie wolałam opcję pierwszą, brakowało mi jedynie muzyki dudniącej w uszach. Starałam utrzymać równe tempo i nie zwalniać ani nie przyspieszać jednak było to trudne, a wręcz niewykonalne. Mięśnie odmawiały posłuszeństwa jednak w tej dyskusji nie miały szans na wygraną kiedy przyspieszyłam bieg. Darklind węszył pomiędzy drzewami ale pilnował się mnie albo pilnował mnie. W końcu coś znalazł i już biegł w kierunku zachodnim, jeszcze chwilę miałam go w zasięgu wzroku, a kiedy znikł za gąszczem krzaków, drzew i traw skupiłam się na mięśniach, które coraz bardziej pulsowały prosząc o odpoczynek. Zwykle go nie udzielam, ale gdy usłyszałam czyjeś ustałam i zastanowiłam się co zrobić. Hm... mądry plan czy ten głupi i dziwny? Zastanowiłam się chwilę i już wiedziałam, że mądry plan nie wygra. Zaczęłam się zbliżać do osoby, która właśnie usiadła pod drzewem, na które postanowiłam wejść. Nie zajęła mi o długo gdyż gałęzie drzewa obok były bardzo blisko, weszłam więc na nie  i postanowiłam zaryzykować. Powoli kroczyłam po cienkiej, a jednak mocnej gałęzi prowadzącej mnie do odpowiedzi na moje pytanie?... kto to?
- Nareszcie - usłyszałam, to jednak chyba był uczeń. I właśnie zrozumiałam jaka jestem głupia. Mogłam wyjść normalnie, a gdyby był to nauczyciel mogłam powiedzieć, że się zgubiłam bo Darkling zaczął uciekać do lasu. No tak... jednak były dwa mądrzejsze plany. Wyjrzałam zza liści tak by zobaczyć kto to, uczeń... stwierdziłam a wtedy on spojrzał w górę. Był zdziwiony gdy mnie zobaczył, postanowiłam zejść na ziemie. Kiedy już to zrobiłam chłopak wstał i opierał się o drzewo obok paląc kolejnego papierosa, dym drażnił mój zmysł węchu jednak postanowiłam na to nie zwracać uwagi.
- Co tam robiłaś? - zapytał i spojrzał na mnie, a ja uniosłam jedną brew. Czy on naprawdę myślał, że mu to powiem? Śmieszne...
- Nie twój interes - rzekłam i odwróciłam się do niego chcąc iść dalej biegać jednak zatrzymał mnie jego głos.
- Kim jesteś? - zapytał, a ja zaśmiałam się, usłyszałam jak ktoś, a raczej coś się do nas zbliża. Darkling trzymał w zębach królika, jego pysk był cały w czerwonej cieczy, a ja uśmiechnęłam się mimo woli do zwierzęcia, które do mnie podeszło. Uklękłam, a ten położył zdobycz na zmieni chcąc polizać moją dłoń, zostawiając na niej ślinę z krwią królika.
- Różnie mnie nazywali, ale mam za dużo imion by taka osoba jak ty mogła je zapamiętać. Katfrin wystarczy - odpowiedziałam na pytanie chłopaka i pogłaskałam psa, ten jednak po chwili odszedł ode mnie i zaczął jeść swoją zdobycz. Podniosłam się i odwróciłam do chłopaka.
- Jesteś blisko wody i jaskiń, słychać więc wyraźnie twoje kroki gdy idziesz, nie mów do siebie, a najlepiej choć na polany - poradziłam mu, a on zaśmiał się sarkastycznie.
- Co ty o tym wiesz? - zapytał, a teraz ja się zaśmiałam.
- Dużo więcej niż ty pedale - uśmiech zszedł z jego twarzy, zgasił papierosa i rzucił go na trawę. Odbił się od drzewa i ruszył w moim kierunku zły. Myślał, że się boje? Był w błędzie, dużym błędzie.
- Nie jestem pedałem - powiedział już wściekły.
- Tak? A mi na niego wyglądasz - wzruszyłam ramionami, a on zamachnął się w moim kierunki pięścią. Z łatwością zrobiłam unik, a ten szybko przyjął trochę nie udaną pozycję do walki.
- Czyżby nasz pedzio interesował się boksem? - zadrwiła z niego, a on uśmiechnął się jakby myślał, że zagnał mnie w kozi róg.
- Było nie zadzierać... - rzekł, a ja nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Chłopak wydawał się być zdziwiony moim zachowaniem, może bo śmiech był szczery.
- Dobry żart... - otarłam niewidzialną łezkę - a teraz zawodowy bokserze stoisz w złej pozycji, prawa noga powinna być bardziej do przodu niż lewa, w lekkim rozkroku i lekko na nogach. Pięści do gardy chroniąc swoją twarz, teraz ochraniasz szyje - powiedziałam, a ten wydawał się jeszcze bardziej zdziwiony.
- Skąd to wiesz? - zapytał.
- Zadajesz za dużo pytań, ale na to ci odpowiem. Walczę już kilka lat, jestem w tym dobra - rzekłam i odwróciłam się od niego. Darkling już zjadł swojego królika więc mogliśmy wracać. Ruszyliśmy w kierunku zamku.

Besk? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon

Szablon ten jest autorstwa Jill ze strony Zaczarowane Szablony. Przepraszam, że nie wpisałem się na listę pobierających jednak nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Jeżeli przeszkadza ci to, że użyłem twojego szablonu to szczerze przepraszam i mogę go zmienić.
Link do bloga Zaczarowane Szablony

Popularne posty