wtorek, 26 lipca 2016

Od Erin Do Christian'a

- Zostaw mnie - mruknęłam trochę przestraszona.
O dwa lata ode mnie starszy Sam Carter tylko prychnął zirytowany, po czym mnie puścił. Zdjął dłoń z moich pleców, chociaż raczej schodził nią w dół, a do samych pośladków. Za nim jednak doszło do tego pod ubranie, udało mi się go od siebie odsunąć. Na jego twarzy pojawiło się rozczarowanie, któremu towarzyszy gniew w oczach. Przełknęłam głośno ślinę, po czym pobiegłam wzdłuż korytarza, uciekając od niego. Czułam jeszcze jego wzrok na sobie, który zniknął dopiero wtedy, gdy ja sama zniknęłam za rogiem. Niestety pech dalej mnie nie opuszczał i gdy tylko skręciłam, wpadłam na jakąś osobę. W pośpiechu ją przeprosiłam, słysząc od niej, a raczej od niego liczne przekleństwa. Niestety to ja wylądowałam na ziemi. On stał nade mną i patrzył uważnie, a na jego twarzy mogłam zauważyć gniew. "Czy ten dzień nie może się rozpocząć normalnie?" pytam się z żalem samą siebie w myślach, po czym spoglądam na wysokiego, naprawdę wysokiego chłopaka, o wysportowanym ciele, czarnych włosach i tego samego koloru oczach.
- Wybacz - podnoszę się automatycznie, gdy widzę kątem oka jak poprzedni chłopak idzie w moją stronę. Poprawiłam tylko ramię bluzki chowając ramiączko, po czym wyminęłam tajemniczego chłopaka, który zapewne był ode mnie także starszy, po czym wybiegłam z budynku. Zatrzymałam się dopiero na podwórku, gdzie mogłam wmieszać się w tłum ludzi. Tam mnie już nie mógł znaleźć.
Wróciłam do swego pokoju, aby się przebrać. Dzisiaj mieliśmy wolne, a ja oczywiście to wykorzystywałam podczas pomocy dla Hagrida. Poszłam z nim do lasu, w którym przez gryfa zostałam całkowicie umorusana błotem. Najpierw weszłam pod prysznic, a gdy już nie czułem nigdzie warstwy błota, zła na siebie wyszłam w ręczniku, zapominając o przyniesieniu sobie ubrań. Niestety moje szafki były puste. Przeleciałam także po innych szafkach i wszystkich kątach. Nie miałam się po prostu w co ubrać. Nieco wystraszona, ubrałam szlafrok. Byłam zmuszona wyjść tak po ciszy nocnej w poszukiwaniu swoich rzeczy. Miałam złe przeczucie, że mnie złapią i dostanę karę, ale lepsze to, niż chodzenie goła w samym szlafroku, bo jacyś idioci zrobili mi kawał, chowając moje ubrania po całej szkole..
Gdy byłam pewna, że dziewczyna z którą dzielę pokój zasnęła, wymknęłam się z pokoju. Zaczęłam oczywiście od korytarzy, gdzie to zawsze one wisiały. To drugi raz, gdy robią mi taki kawał. To za pewne zemsta chłopaka, że nie poszłam z nim do łóżka.
- Gorzej być nie może - mruknęłam zrezygnowana, gdy po przejściu prawie całej szkoły, niczego nie znalazłam. Zrezygnowana miałam już zamiar wracać do siebie, gdy dostrzegłam rękaw jakiejś zielonej bluzki. Podbiegłam pod kolumny i zobaczyłam praktycznie wszystkie swoje ubrania, które były na chama wciśnięte w jakiś kąt. Spojrzałam wpierw na marmurową kolumnę, by po chwili jakimś cudem się na nią wspiąć. Jak mi się to udało? Nie ma pojęcia, ale pomogłam sobie sznurkiem od szlafroka. Miałam szczęście, że nikogo tu nie ma. Co by wtedy było... A gdyby to był nauczyciel?! Chociaż... nie wiem co by było gorsze. Spotkanie nauczyciela, praktycznie goła, czy jakiegoś ucznia, przez którego stanę się pośmiewiskiem szkoły... Chyba to pierwsze, nie? A z resztą...
Byłam już najwyżej jak się dało, ale niestety dalej nie sięgałam do jakiegokolwiek ubrania. Nie licząc sznurówki buta. Próbowałam ją złapać chociaż opuszkiem palców. Usłyszałam wtedy kroki i w panice puściłam sznurek, przez co poleciałam do tyłu. Jeszcze podczas lodu próbowałam złapać się czegokolwiek, ale nie udało mi się. Efektem końcowym było wylądowanie na kimś... Jakiś mężczyzna. Usłyszałam męski jęk, a mnie strach zmroził w żyłach. Nie macie pojęcia, jak się boję takich sytuacji. Praktycznie naga lądujesz na jakimś mężczyźnie w środku nocy, w pustym miejscu. Idealna sytuacja na... nie ważne. nie chcę tego wspominać. Szybko zeszłam z tego kogoś. Znowu usłyszałam przekleństwa, a twarz wydała mi się znajoma. Tak, to byłe ten chłopak, na którego wpadłam dzisiaj rano, gdy uciekałam od Sama. Patrzył na mnie... jakimś dziwnym wzrokiem. Ja tylko zaczęłam go przepraszać do momentu, gdy moje ukochane buciki nie postanowiły w końcu wyjść z ukrycia. Najpierw dwa buty na głowie, a następnie parę ubrań. Szkoda, że i tak to nie były wszystkie. Ale wracając do tego momentu... Wokół mnie rozwaliły się moje ubrania, a na samej głowie wylądowały oczywiście moje gacie. Tak się zawstydziłam, że miałam całą twarz zaczerwienioną, a moje usta się zamknęły. Ogarnął mnie wstyd, jak i strach. Do tego ta cisza...

<Christian?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon

Szablon ten jest autorstwa Jill ze strony Zaczarowane Szablony. Przepraszam, że nie wpisałem się na listę pobierających jednak nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Jeżeli przeszkadza ci to, że użyłem twojego szablonu to szczerze przepraszam i mogę go zmienić.
Link do bloga Zaczarowane Szablony

Popularne posty