piątek, 5 sierpnia 2016

Od Katfrin CD Beck'a



Zatrzymałam się by wziąć oddech, którego mi zabrakło. Przećwiczyłam już dziś wszystko i mogłam iść spokojnie do swojego pokoju jednak nie zrobiłam tego. Darkling był obok mnie i wypatrywał wszystkiego jakby ktoś jeszcze tutaj był. Nie zdziwiłoby mnie to, spokojnym krokiem ruszyłam w kierunku zamku. Po przez wczorajsze rany, które zrobiłam postanowiłam i dziś nie iść na lekcje. Miałam niezmierną ochotę odebrać komuś życie. Zmusiłam się do uspokojenia nerwów i postanowiłam iść tylko na chwilę do pokoju z którego zabrałam bat. Schowałam go pod bluzką i najzwyczajniej w świecie znów weszłam w ciemny już las. Uwielbiałam go tą porą, nikt tutaj nie wchodził, zbyt dużo osób bało się, że zostaną przyłapania czy może zgubienia w lesie, a może samego lasu? Nie wiem… ja mogłam wejść do tego lasu w każdą porę i czułam się jak w nim jak w domu… zresztą można nazwać go moim domem, przybywam w nim częściej niż w zamku . Noc była jeszcze młoda, a ja już miałam na oku swoją małą zdobyć którą miałam upolować z Darklingiem. Oczywiście to on wszystko zje gdyż ja nie chciałam myśleć nawet, że mogę zjeść mięso. Jeleń w zakazanym lesie wzbudził zdziwienie ale i instynkt Darklinga który już czaił się na zwierzę. Wyjęłam ostrożnie bat ale nim to zrobiłam usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się i szybko powaliłam chłopaka na ziemię batem owiniętym wokół jego nóg. Jeleń uciekł a ja przeklinałam mężczyznę którym okazał się Beck.
- Nie polecam się do mnie skradać – powiedziałam i pociągnęłam za bat przez co chłopa obrócił się kilka razy, przejechałam dłonią po skórze bata zrobionej przez ojca, skóra była ludzka, a to ją dostarczyłam . Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie miny ojca pytającego się skąd to mam.
- Zapamiętam – odpowiedział, a ja otrząsnęłam się ze wspomnienia. Chłopak wstał, a ja spostrzegłam zakrwawiony bandaż na jego nadgarstku.
- "Ojej... nie radze sobie z problemami, potnę się przecież to takie fajne" – cytowałam jego wczorajsze słowa, a on spojrzał na swoje nogi.
- Myślisz, że chciałem? – zapytał jednak po chwili i ze złością spojrzał w moje oczy. Zaprzeczyłam ruchem głowy, myślał, że się go bałam? Czy może był zły na siebie? Nawet gdyby to ja trzymałam bat, to za mną stal Darkling, to ja uczyłam się boksu i to ja miałam przewagę.
- Nie, uważam, że nie powinieneś już się ciąć, to uzależnienie a ty boisz się opinii innych – powiedziałam i odwróciłam się do niego chcąc odejść, ten jednak złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie chcąc zadać pytanie. Jednak ja odezwałam się pierwsza:
- Nie dotykaj mnie – powiedziałam wrogo patrząc mu w oczy i męcząc się z żądzą wykręcenia mu ręki, chęci dania mu poczuć, że życie to nie bajka, że powinien swoje pielęgnować a nie zaśmiecać. Puścił moją dłoń, a ja się rozluźniłam.
- Mówisz, że ja się boje opinii, może to i prawda ale czemu tu się jej nie boisz? – zapytał, a ja westchnęłam i spojrzałam na Darklinga który podszedł do nas i patrzył na Becka z wrogim nastawieniem. Pogłaskałam go i znów skierowałam wzrok na chłopaka.
- Nie miałeś takiego życia jak ja. Nie jesteś taki jak ja, ja po prostu nie przejmuje się opinią innych, mam to w dupie – wzruszyłam ramionami – ty byś tak nie umiał.
- Czemu? – zapytał, a ja prychnęłam.
- Nie boisz się tylko opinni onnych ale i samotnośc, chcesz mieć wokół jak najwięcej ludzi, jest typem dupa który ru*ha każdą, lamie serduszka i jest z siebie dumny. Niedostępny jakby miał jakieś tajemnice życiowe, a wiesz co jest najlepsze? Chcesz by nikt o tobie nic nie wiedział, jednak sam sprawiasz iż osoby cię odkrywają, wystarczy popatrzeć z boku i zobaczyć jaki jesteś. Uwielbiający towarzystwo, mogący oddać życie za przyjaciół… za przyjaciół przed którymi boi się powiedzieć, że się tnie, że tego spróbował. Wiesz co jest najlepsze… mimo wszystko osoby które się tną są silne, mają na to siłę, mają siłę unieść  cholerną żyletkę i zrobić nacięcie sprawiające ból. Ty to zrobiłeś, a boisz się opinii P R Z Y J A C I Ó Ł, za których możesz oddać życie. To śmieszne… - rzekłam, a słowo przyjaciół przeliterowałam z naciskiem na litery. Odwróciłam się i rozwinęłam bat który nieświadomie w czasie tej jakże pięknej przemowy zwinęłam. Czujecie ten sarkazm? Pięknej… nic nie jest piękne, życie jest do dupy.
- Takich przyjaciół nie chce mieć nikt prócz ciebie, za bardzo się boisz – powiedziałam jeszcze nim zniknęłam za zasłoną krzaków i drzew.

Beck? Wybacz, że tak długo ale moja wena jest do dupy :c  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon

Szablon ten jest autorstwa Jill ze strony Zaczarowane Szablony. Przepraszam, że nie wpisałem się na listę pobierających jednak nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Jeżeli przeszkadza ci to, że użyłem twojego szablonu to szczerze przepraszam i mogę go zmienić.
Link do bloga Zaczarowane Szablony

Popularne posty