czwartek, 11 sierpnia 2016

Od Erin CD Christiana

Przygryzłam dolną wargę. Chronić mnie? Albo jest poważnie chory, albo nie wie co mówi. Może coś brał? W końcu kto normalny chciał by mi pomóc? Z nim było coś nie tak. Jednocześnie był przerażający, ale jednak dawał pozory miłego. Już sama nie wiedziałam co mam o nim myśleć. Wczoraj mnie przerażał. Wydawał się taki sam jak ten Carter, który dzisiaj znowu mnie „zaczepił”. Nienawidziłam go, tak samo jak jego kolegów. Byli dokładnie tacy sami jak on. A czy chciałam o tym komuś powiedzieć? Bardzo. Marzyłam, aby się w końcu komuś wygadać, co mnie tak dręczy, a raczej kto i w jaki sposób. Albo też nie chciałam, aby uznali mnie za dzi*kę, chociaż tak czy siak robili mnie z niej. Zastanawiałam się, czy opowiedzieć całą sytuację Christian’owi, ale co on by sobie pomyślał? Ze wczorajszego zachowania bałam się, że sam będzie chciał to wykorzystać. Tak więc jedynie odwróciłam od niego wzrok i wpatrzyłam się w ptaka. W czarnego kruka, który osiadł na moich kolanach. Ptak przyglądał mi się z zaciekawieniem, jednak jego oczy mówiły, ze chętnie by mnie teraz podziobał. Dlatego ręce położyłam na ławce i wbiłam w nią palce, uważnie się przyglądając ptakowi, który zaczął pomału wbijać we mnie pazury. Ale nie mocno, tylko an tyle, aby się w jakiś sposób utrzymać.
Milczałam tak przez parę sekund zamyślona. Bo co miałam powiedzieć, prawdę? Nawet gdybym bardzo tego chciała, nie ufałam mu w żaden sposób. Jednocześnie był dla mnie przerażający, ale też byłam mu wdzięczna, że dzięki niemu nie musiałam już dłużej biegnąc przez korytarz z powodu tego chłopaka. Nie podnosiłam wzroku, a mój towarzysz dalej czekał na odpowiedź.
- On… - zwiesiłam jeszcze bardziej głowę. Nie patrzyłam już ani na nogi, ani na ptaka. Zamknęłam oczy, aby być spokojna. Wyobraziłam sobie normalną lekcję, aby nie myśleć o tej scenie. Znowu zamilkłam, bo nie mogłam z siebie wydusić tego tłumaczenia. Christian dalej milczał i cierpliwie czekał. – Chce ze mnie zrobić… dziw*e – powiedziałam cicho zaciskając oczy. Ponieważ nie wyobrażałam sobie niczego związanego z seks*em jak i chłopakami, w oczach nie miałam łez. – Dzisiaj znowu wszedł mi do łazienki – dodałam i tym razem powróciła myśl, gdy to brałam prysznic. Dziewczyny już wyszły, a zamiast nich pojawił się Carter z trzema kolegami. I tak miałam szczęście, gdy właśnie się ubierałam, gdy weszli do środka. Trochę mi zajęło uwolnienie się od nich, ale w końcu użyłam różdżki i przemieniłam jednego z nich w wiewiórkę.
Zamilkłam już całkowicie i mocniej zacisnęłam powieki, a przy tym usta, zęby i palce na ławce. Czułam szpony kruka wbijające się w moje uda, oraz wzrok chłopaka, który także milczał, jakby trawił właśnie moje słowa. Mógł się przynajmniej domyślić, dlaczego tak na niego reaguje, a tym bardziej na nazywanie mnie księżniczką. Jest to dla mnie straszne, przerażające. Tamci mężczyźni także odzywali się do mnie przesłodzonymi słówkami, gdy mnie do tego zmuszali. Otworzyłam oczy i lekko podniosłam wzrok. Spojrzałam na kruka. Na jego czarny dziób, czarne oczy i czarne pióra. Przechylił lekko łeb w bok i uważnie mi się przyglądał.
Nie miało znaczenia, czy chłopak chciał pomóc. Nawet jeśli było to szczere. Przecież Hogwart nie kończy się na samym Carter’ze. Są jeszcze inni faceci, a nawet jeśli nie oni, to dziewczyny. One są równie denerwujące do płeć męska, więc nie ma różnicy kto się mnie przyczepi. Nawet wiek nie ma znaczenia, chociaż im osoba jest starsza, jest gorsza. Jedynymi osobami które w żaden sposób się mną nie interesują, to pierwszoroczniaki. Gdyż oni nie znają „zasad” panujących w tym miejscu. Dla nich to miejsce jest święte. Szkoda, że ja tam nie myślę. Myślałam tak gdy dostałam list, potem po paru dniach przestałam w taki sposób myśleć.
- Po co chcesz mi pomóc? – zapytałam jeszcze ciszej niż wcześniej, prawie że niedosłyszalnie. Ciekawiła mnie strasznie jego odpowiedź, chociaż nie byłam pewna, czy się jej nie bać. Nie wiadomo co powie, nawet teraz ciągle milczał i patrzył to na mnie, to na ptaka. Jakby nie mógł dopuścić myśli, że takie coś może stać się w szkole. Ale wszystko jest możliwe, w każdym miejscu o każdej porze. – Czy to było tylko kłamstwo? – to pytanie było głośniejsze, jakbym go o to posądzała. Nienawidziłam, gdy ktoś mnie okłamuje w sprawach troszczenia się. Miałam już po prostu tego dosyć, znudziły mi się puste i nic nie znaczące słowa. Nie patrzyłam na niego, tylko na ptaka. Bałam się na niego spojrzeć, a parę łez dalej spływało mi po policzku.

<Christian?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon

Szablon ten jest autorstwa Jill ze strony Zaczarowane Szablony. Przepraszam, że nie wpisałem się na listę pobierających jednak nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Jeżeli przeszkadza ci to, że użyłem twojego szablonu to szczerze przepraszam i mogę go zmienić.
Link do bloga Zaczarowane Szablony

Popularne posty